wtorek, 18 marca 2014

Samotność- przyjaciel czy wróg?

Ostatnio nadrabiam braki w moim literackim wykształceniu, na celowniku są klasyki na temat przyszłości, jaka czeka nasze społeczeństwo. Najpierw  przeczytałam "Rok 1984" , teraz "Nowy wspaniały świat". Obie książki prezentują zupełnie odmienne wizje, ale w obu można znaleźć też wiele wspólnego. Czy to znaczy, że intuicyjnie uważamy, że świat podąża w takim, a nie innym kierunku?

Najbardziej uderzył mnie temat samotności jednostki. W obu wymienionych książkach człowiek żyje zupełnie samotnie i jakiekolwiek budowanie więzi z drugim człowiekiem jest poważnym wykroczeniem przeciwko społeczeństwu. Dlaczego? Najwyraźniej obaj autorzy sądzą, że kontakty międzyludzkie i silne emocje im towarzyszące są przyczyną niestabilności na świecie. Jest to gorzki wniosek, tym bardziej, że pod wieloma względami prawdziwy. Ale czy faktycznie możliwe byłoby wykorzenienie naturalnej potrzeby bliskości z drugim człowiekiem?

W dzisiejszym świecie od każdego człowieka oczekuje się sieci satysfakcjonujących relacji społecznych. Już w książeczkach dla dzieci wszystkie dobre postacie mają dużo przyjaciół, a samotność jest karą. W podstawówce posiadanie najlepszego przyjaciela czy przyjaciółki jest oczywiste. Z wiekiem dochodzi jeszcze wymaganie od człowieka, aby zbudował relację bardziej personalną- znalazł sobie chłopaka/dziewczynę. Konia z rzędem temu, kto nie miał ochoty niecenzuralnie odpowiedzieć wszystkim wścibskim cioteczkom na powtarzane w kółko pytanie "a masz już chłopaka?". A więc przy wkraczaniu w dorosłość człowiek powinien mieć gromadę przyjaciół i partnera. Jak to wygląda w rzeczywistości? Wiele osób zwyczajnie nie czuje potrzeby prowadzenia intensywnego życia towarzyskiego. Nie każdemu jest dane spotkać już w liceum swoją wielką miłość. Czy ludzie samotni są przez to gorsi? 

Wydaje się, że otoczenie się wianuszkiem przyjaciół zapewni nam zawsze towarzystwo i wsparcie. To nieprawda. Choćby nie wiem co, w najważniejszych momentach życia człowiek jest zawsze sam. Przyjaciel nie wejdzie z Tobą na maturę; mąż nie urodzi za Ciebie dziecka, a kiedy dopadnie Cię jakaś choroba, to będziesz musiał przez nią przejść sam. Nawet najbardziej wspierający małżonek nie będzie z Tobą 24/h w szpitalu, i nie będzie w stanie zrozumieć emocji, jakie czasem Tobą targają. Wreszcie, nawet jeżeli w pokoju zgromadzi się gromada Twoich najlepszych przyjaciół, nie zmieni to faktu, że umierać będziesz sam. 

Warto mieć tą świadomość, bo ona uwalnia od strachu. Od poczucia, że jesteś nic niewarty, bo nie masz koło siebie mnóstwa ludzi. Jest wspaniale dzielić życie z  partnerem, cudownie, jeżeli masz przy sobie przyjaciół, ale mimo to zawsze będą w życiu momenty, którym trzeba stawić czoła samodzielnie. Dlatego ważne jest aby byś swoim prywatnym najlepszym przyjacielem. Jeżeli się lubisz i masz do siebie szacunek i zaufanie, to jest najlepszy kapitał na przyszłość. Nie bój się samotności, bo ona pozwala Ci poznać samego siebie, usłyszeć swój wewnętrzny głos.