środa, 25 marca 2015

24. tydzień

Ostatni tydzień na "starym" mieszkaniu i sterta rzeczy do domknięcia. Niestety to się przekłada na to, ze coś podenerwowana jestem i kiepsko sypiam. Ale nie chcę tu marudzić, niedługo będzie lepiej ;)

W poniedziałek byłam na obciążeniu glukozą, dostałam kubeczek roztworu do wypicia i po godzinie pobrali mi 3 fiolki krwi. Więc nie jest to żadna krzywa cukrowa, ale z tego co czytałam w poradniku od mojej kasy chorych to tak to w Niemczech wygląda. Myślałam, że dziś już zadzwonią z wynikami, ale chyba dopiero jutro będą. Wtedy się tylko przejdę po nowe naklejki do książeczki i to na tyle w tej praktyce. W przyszłym tygodniu mam już umówioną wizytę do nowej ginki. Dziś też zaczyna się moja szkoła rodzenia, niestety w tym tygodniu jestem jeszcze tutaj, dopiero od przyszłego dołączę...

Najważniejsze: mąż odebrał już klucze do nowego mieszkanka. Ale będzie fajnie, szczególnie z tarasu się cieszę. Planuję sobie tam posadzić różne zioła, może też jakiś krzaczek malin albo borówki?

środa, 18 marca 2015

23. tydzień

Kolejne USG za nami. To było wyjątkowe, bo tatusiowi udało się wymknąć wcześniej z pracy, więc po raz pierwszy  podziwiał swoją córcię w akcji. Chyba to wyczuła, bo wreszcie pokazała buźkę nie zasłaniając jej rączkami.
Ma już ponad pół kilograma i 28 cm! Zasadniczo to co miesiąc podwaja swoje rozmiary, to niesamowite... Jeszcze tylko dwa tygodnie i osiągnie granice przeżywalności - moje maleństwo, które dopiero co było wielkości krewetki.... Emocje po USG uczciła pierwszą czkawką. Niezwykłe uczucie. Kopniaczki z dnia na dzień stają się silniejsze, potrafi też jednocześnie uderzyć rączkami i nóżkami. Oczywiście najlepiej się bawi kiedy ja próbuję zasnąć. A propos spania to coraz gorzej sypiam, ale nie wiem czy to ze względu na ciążę czy już przeżywam egzamin i przeprowadzkę. W każdym razie kocham moją poduchę do spania, jest absolutnie niezastąpiona!

Niestety są też małe problemy. Moje bóle spojenia łonowego są typowe powyżej 30 tc i niedobrze, że u mnie zaczęło się to wcześniej. Muszę ograniczyć ruch, a w szczególności chodzenie po schodach. Dostałam też receptę na specjalny pas, który podobno przynosi niektórym ulgę. Mam nadzieję, że nie będzie się to pogarszać, bo czasem po spacerze ten ból jest już dosyć nieprzyjemny...

czwartek, 12 marca 2015

22. tydzień

Brzuch rośnie jak szalony, zupełnie jakby przez parę tygodni się zbierał w sobie, a teraz nagle wystrzelił. Pewnie spora zasługa w tym mojej córci i jej coraz silniejszych kopniaków - czasem nawet tatuś się na nie załapie. Póki co smaruję, wklepuję i mam nadzieję, że nie zakończy się to siateczką rozstępów. 

Łapię się na tym, że idąc kołyszę się jak pingwin. Bawi mnie to. Coraz cieplejsze dni motywują do spacerów, a nawet rozważam wyciągnięcie roweru. Chciałabym mieć jako taką kondycję, a sam basen raz w tygodniu nie wystarcza. 

Coraz więcej myślę o tym, jak chciałabym wychować moje dziecko. Staram się czytać na ten temat, nie tylko poradniki, ale też różne badania. Ostatnio przeczytałam bardzo ciekawy artykuł w tygodniku Der Spiegel na temat koncentracji i motywacji do pracy. Jako jeden z przykładów podali przedszkole, w którym grupa dzieci była  motywowana do podejmowania różnych zadań i nagradzana za wysiłek, a druga się w tym czasie po prostu bawiła. Przez lata porównywano wyniki obu grup, nie tylko szkolne, ale też ogólne radzenie sobie w życiu, i dzieci nauczone rozwiązywania problemów radziły sobie wyraźnie lepiej. Na czym to polega? W dorosłym życiu tak naprawdę liczy się codzienna, sumienna praca, a nie sam talent. Dzieci, które są chwalone za bycie zdolnymi mają tendencję do wkładania mniej wysiłku w pracę, bo i tak sobie bez problemu radzą. Wiem, bo sama takim dzieckiem byłam ;). Tzw.zdolne, ale leniwe. Natomiast dzieci, które są chwalone za umiejętność radzenia sobie z problemami, oraz nauczone systematycznej pracy, dużo lepiej radzą sobie w trudnych sytuacjach. Do dziś żałuję, że tak mało ode mnie wymagano. Pewnie, że sobie radziłam, ale brak nawyku systematycznej pracy i odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę wielokrotnie mi skomplikowały życie. Dlatego chciałabym nauczyć moje dziecko więcej samodyscypliny, aby miało łatwiej w życiu.

Wreszcie dostałam termin egzaminu, niestety dopiero na maj. To całe czekanie najpierw na poprawki, potem na zaakceptowanie finalnej wersji, wreszcie na egzamin - w sumie 5 miesięcy na poprawki i prawie 4 na egzamin - mnie mocno zdemotywowało, ale teraz jest czas, żeby się zebrać w sobie i pokonać tą ostatnią przeszkodę. Mogłabym niejeden wpis poświęcić na opis "wsparcia" ze strony moich opiekunów, ale nie czas na rozpamiętywanie przeszłości. Gdybym wiedziała, jak to się potoczy, nie zdecydowałabym się na te studia, ale cóż - w tamtej sytuacji to był wygrany los na loterii. Najważniejsze, że już prawie kończę, a ten dyplom będzie dla mnie przepustką do wymarzonej pracy.

czwartek, 5 marca 2015

21. tydzień

Kopniaki stają się coraz wyraźniejsze i czasem potrafią być wręcz nieprzyjemne, jak Mała przywali mamusi w czuły punkt. Ale jednocześnie dają mi komfort psychiczny, że jest i ma się dobrze. Z kolei czasem zaczynam się martwić jak ich dłużej nie czuję... Mąż się ze mnie śmieje a ja zamieniłam się w panikarę. Oby mi to przeszło po narodzinach bo zwariuję!

Czuję się nieźle, ale nadal bardzo dokuczają mi migrenowe bóle głowy, a nie chcę brać żadnych tabletek przeciwbólowych. Wolę wypić kawę i poleżeć. Cierpią na tym moje przygotowania do obrony, niestety...
Małe sukcesy z tego tygodnia- jestem już umówiona do nowego ginekologa, który od kwietnia przejmie nade mną opiekę w naszym nowym domku. Muszę tylko przy kolejnej wizycie poprosić o kopię moich wyników ze starej przychodni i mam nadzieję, że nie będzie z tym żadnego problemu. Zasadniczo to się cieszę, bo moja dotychczasowa ginekolożka jest dosyć zakręcona i choć sympatyczna, to jednak  nie mam do niej pełnego zaufania. Na przykład w ogóle ze mną nie poruszyła tematu badań prenantalnych, o takie rzeczy jak branie witamin to też jak się sama nie zapytam to ona o tym nic nie powie. Oby ta nowa była lepsza!

W tym tygodniu też umówiłam się na szkołę rodzenia w szpitalu w którym zamierzam rodzić. Pierwsze zajęcia pod koniec marca, w sumie będzie siedem spotkań, z czego na dwa wieczory są również partnerzy zapraszani.

Z racji mojej krótkowzroczności wybrałam się też do okulisty. Na moje wyraźne życzenie zbadano mi dno oka, jednak nie znaleziono jakiś drastycznych zmian. Tak jak to wcześniej wyczytałam, krótkowzroczność, nawet spora, nie jest tutaj uważana za przeciwwskazanie do porodu naturalnego. To dla mnie dobra wiadomość, bo mając wybór wolę się zdecydować na poród naturalny. Cesarka, choć łatwiejsza i, co podkreślają niektóre kobiety, estetyczniejsza, jest jednak interwencją chirurgiczną, wymaga podania znieczulenia i znam sporo dziewczyn, które długo do siebie potem dochodziły. Dlatego cieszę się, że w moim wybranym szpitalu przykłada się dużą wagę do naturalnego porodu i karmienia piersią. Ale jeśli okaże się, że dziecko jest źle ułożone lub nie poradzi sobie z naturalnym porodem, to nie będę miała problemu z cesarką.