czwartek, 16 czerwca 2016

11 miesięcy

Dawno mnie tu nie było, a tymczasem mojej małej stuknęło już 11 miesięcy! Jakoś nie mogę w to uwierzyć... Wydaje mi się, że dopiero co się urodziła, dopiero co leżała i gugała, no góra trzy miesiące temu...Ale jedenaście? Ten czas nie ma litości kompletnie...
Nela świetnie się rozwija, chodzi przy meblach albo prowadzona za rączkę, ciągle gada, dużo się śmieje i notorycznie zaczepia wszystkich dookoła. Ludzie są jej pasją. I to nie tylko ci, którzy się do niej uśmiechają i zagadują. Ona potrafi czasem sobie upatrzyć kogoś, kto kompletnie nie zwraca na nią uwagi i wysyłać mu uśmiechy, pokazywać palcem i zagadywać po swojemu do skutku. Ma już całe pięć ząbków, które nadal ją zaskakują i ciągle testuje, co może nimi ugryźć. Ja odpadam, od kiedy ma górne i dolne jedynki to już nie szczypie, ale naprawdę boleśnie gryzie, więc kategorycznie jej nie pozwalam. 
A propos niepozwalania: strasznie uparta się zrobiła. Jeszcze niedawno łatwo jej było zabrać jakąś zabawkę i dać coś innego w zamian, albo odwrócić jej uwagę od czegoś niebezpiecznego. Teraz, jak czegoś chce, to koniec, drze się, płacze... Sama z siebie odrzuciła smoczek i niestety chętnie go zastępuje cycem. Zbieram się, żeby z nią o to powalczyć, wiem, że nie będzie łatwo, ale jestem już zmęczona. Co innego karmić dziecko piersią kilka razy w ciągu doby, a co innego spędzać pół nocy z przyssanym małym glonojadem. Stałe jedzenie jest dla niej dalej opcjonalne, czasem zje więcej, czasem mniej, ale 100 ml to raczej jej górna granica.