wtorek, 9 sierpnia 2016

Te gorsze dni

Życie matki jest jak przejażdżka na kolejce górskiej, a ja jestem baardzo w dole akurat. No bo jak może być, kiedy od narodzin dziecka nie przespałam ciągiem dłużej niż 4 h? Wszyscy dookoła mi mówią, jak to ich dzieci niemalże od połogu śpią całą noc jak zabite, a moje nie. I te cudowne rady od ludzi, którzy pojęcia nie mają o posiadaniu dziecka. Są dni, że mam ochotę strzelać. I do tego jeszcze oo? jeszcze karmisz? tak długo? a po co? Moje cycki i moje dziecko, a wszyscy wiedzą lepiej, co dla nas dobre. 
Właściwie to hamujemy powoli z karmieniem. Głównie dlatego, że Nel odrzuciła smoczek, jak miała niecałe 11 miesięcy, i od tamtego czasu uparcie próbuje go zastąpić cycem. O ile karmienie samo w sobie jest piękne i relaksujące, tak roczne dziecko wiszące na cycku godzinami w ciągu nocy nie jest ani urocze, ani to przyjemne. A ona nie chce zasypiać inaczej, niż przy cycu. Próbowałam już wielu rzeczy, dobra: próbowałam już praktycznie wszystkiego, żeby to jej spanie polepszyć. Pominęłam jedynie słynną metodę "zostaw, niech się wypłacze". Ale nawet jeśli miałyśmy maleńkie sukcesy, to są nadal maleńkie. Noc wygląda tak: o 20 śpi, 22:30 - 23:30 pierwsza pobudka na cyca, po 2 h druga. Potem 3:30 i zazwyczaj 5:45 już by chciała dosypiać przy cycu, czyli jak ją wezmę do łóżka i dam cyca to z godzinę go pomiętoli, zanim wstanie. Od dwóch dni jej tego porannego miętolenia odmawiam, więc wstajemy przed 6. I owszem, po takiej nocy jestem zombie. Dzisiaj nawet obiadu mi się nie chciało jeść. Plusy: zrzuciłam już 5 kilo w stosunku do wagi przedciążowej. Minusy: nie potrafię się na niczym wymagającym myślenia skupić. Jedyne, na co mam wieczorem siłę, to obejrzeć mało ambitny amerykański film, albo serial. A tymczasem powinnam już pracy szukać, język szlifować.... Nie mam kompletnie siły na nic. 
A, i jakby się ktoś pytał: nie, mąż nie może się w nocy zająć Nelą. Ba, nie może jej nawet uśpić na noc, bo dostaje szału po prostu. Więc jak czytam sobie panią Hogg i jej historyjki, jak to odwiedza młode mamy i spędza noce przy ich dzieciach, żeby w jedną noc cudownie oduczyć je czegoś, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Czy to moje dziecko jest takie wyjątkowo mamowe, czy ona faktycznie zaklina te dzieci. Bo jak zaklina, to ja bym jej nawet bilet kupiła tutaj, żeby tą moją pierdółkę naprawiła. Serio, królestwo za przespaną noc!