czwartek, 29 czerwca 2017

2 świeczki na torcie!

Mój mały szogun kończy 2 latka. To był niesamowity czas w naszym  życiu. Macierzyństwo wiele zmieniło w moim podejściu do życia, w moich emocjach i oczekiwaniach. Ale hej - dziś dzień Nel, więc skupmy się na niej!
zdj. Brooke Lark
 Centymetry i takie tam

Pomimo dosyć miernych 50 cm na starcie, moja malutka dzielnie i z wielkim apetytem urosła i wg moich pomiarów osiągnęła jakieś 87 cm i 13,5 kg. Nadal nie mogę się nadziwić jak szybko rośnie. Kupując rzeczy na 86/92 liczyłam, że z rok pokorzysta, teraz kupuję już powoli 98 i już niczego nie zakładam. Już nie wspominajac o tym, że powoli wyrasta z rozmiaru 24....Chyba już niedługo będziemy się dzielić butami.

Mowa

Nel z mówieniem była dosyć powolna w porównaniu do rówieśników. Ten typ tak ma, że coś robi dopiero, jak jest w 100% pewna, że to umie. A że dorasta dwujęzycznie, potrzebowała trochę czasu, żeby to sobie poukładać w główce. Dopiero jakiś miesiąc temu nastąpił przełom i dosłownie z dnia na dzień zaczęła zamiast pojedynczych wyrazów budować proste zdania, w dodatku od razu po polsku (w domu) i po niemiecku (w żłobku). Aktualnie zestawia już po trzy wyrazy i jestem pod wrażeniem, jak bardzo spostrzegawcza jest. Zna imiona wszystkich dzieci, opiekunek, ze wszystkimi się chętnie wita i żegna. Potrzebuje chwili, żeby się oswoić z nowymi ludźmi, ale jak już się chwilę odczeka to buzia jej się nie zamyka, zaczepia i pokazuje swoje zabawki. Zaczęła się też bawić, tzn. wchodzić w interakcję z innymi dziećmi. Wcześniej była tylko obserwacja, teraz jest już jakieś współdziałanie. Cieszy mnie to niezmiernie. 

Osobowość

Jako że już jesteśmy się w stanie naprawdę nieźle dogadać, coraz lepiej poznaję moją córeczkę. Jest dosyć nieśmiała, ale bardzo ciekawa wszystkiego.  Ogromną frajdę sprawia jej bieganie, wspinanie się i jazda na rowerku. W związku z tym na urodziny dostanie nowy rowerek biegowy, już na 2 kółkach. Już nie mogę się doczekać jej miny! Lubi śpiewać, tańczyć, biegać w kaloszach po kałużach, budować z klocków i czytać książeczki(aktualnie królują Pucio i misia Marysia). Najszczęśliwszy moment dnia dla niej to przyjazd taty z pracy, kiedy może mu się wgramolić na kolana do auta i "wjechać' i "zaparkować" w garażu. Jej miłość do aut i garaży rośnie z wiekiem, póki co lalki i takie tam nie mają kompletnie szans.

Mamo, ja siama!

Samodzielność to wielki temat u nas. Nel próbuje się sama ubierać, szczególnie dobrze jej idzie z butami), myć i czesać. Sama wchodzi po schodach i drabince na placu zabaw i świetnie jej to wychodzi. Korzystanie z nocnika/muszli z nakładką (mocno preferowana opcja) - znamy, korzystamy, ale często mówi po fakcie, że coś chce zrobić, skuteczność jest na poziomie 50%. Pewnie byłoby łatwiej, gdybym miała ją 24 h w domu, ale staram się nie stawiać jej pod presją. Idzie lato, a im mniej ubrań, tym łatwiejsze odpieluchowanie. 

Mały promyczek słońca

Nel wnosi w moje życie mnóstwo radości. Daje buziaka na dzień dobry, dużo się śmieje, z przejęciem opowiada o wszystkim, co się dzieje wokoło. Uwielbia się droczyć, przebierać, wygłupiać. Jeździmy na wycieczki rowerowe albo autem w dłuższe trasy. Potrafi się ju samodzielnie pobawić, zająć przez jakiś czas. Oczywiście próbuje też czasem coś wymusić czy ma gorszy humor. Najsłabszym punktem jest nadal usypianie. Co wieczór mówi, ze chce już iść spać, ale jak tylko znajdzie się w łóżeczku, zaczyna robić wszystko, żeby nie usnąć. Śpiewa, macha nogami, wierci się, chce kupę, siku i pić. Wymaga to czasem naprawdę anielskiej cierpliwości i przyznaję, że oboje z mężem dzielimy się po połowie tym nielubianym obowiązkiem. I baardzo pilnujemy, czyja kiedy jest kolej :). Na szczęście faza mamowa już przeminęła i tata jest akceptowany przy myciu/usypaniu, a nawet czasami mam wrażenie, że jest postrzegany jako większa atrakcja. Bardzo mnie to cieszy, bo takie zwieszenie to niełatwa rzecz. Ale żeby nie było za różowo, uspokajanie w nocy to nadal wyłącznie moja działka. 

Nasze życie teraz

Wiele rzeczy stało się o wiele łatwiejszych w porównaniu do ubiegłego roku. Jesteśmy dużo na placach zabaw, znam chyba wszystkie w najbliższej okolicy. W domu, mimo wielu zabawek, jest nudno. Jest mnóstwo wspaniałych momentów, które chciałabym zachować na zawsze. Jak wtedy, kiedy odbieram ją ze żłobka, a ona zostawia swoją zabawkową taczkę i przybiega do mnie krzycząc "mama!". Kiedy ze skupioną miną prowadzi auto. Albo kiedy skaczemy po łóżku i robi śmieszne miny, żeby mnie rozbawić. I tylko czasami się łezka w oku kręci, że już taka duża i samodzielna jest, i gdzie się podziało moje maleństwo? Mimo setek zdjęć i filmików mam wrażenie, że za szybko mi to umknęło...
fot. Annie Theby