wtorek, 9 grudnia 2014

Panikara

No i cóż, przyznaję się bez bicia, że więcej się martwię niż ciesze ciążą. Może to dlatego, że się przesadnie naczytałam podczas starań różnych historii i wiem, że czasem zarodek przestaje się rozwijać na początku ciąży, no i w dodatku gdzieś tam nadal jest ten krwiak....

Co rano, kiedy się budzę, pierwsze co to sprawdzam, czy nadal mnie piersi bolą. To jest taki mój mały wyznacznik ciąży jeszcze sprzed testu. Ostatnio pojawiły się upławy i dodatkowo komplikują sytuację, bo np. dzisiaj w nocy poczułam wilgoć i  od razu pierwsze co pomyślałam to że to poronienie.... Niedługo zwariuję z tym moim czarnowidztwem.

W dodatku na razie powiedziałam tylko moim rodzicom o ciąży, bo mąż chciał się ze wszystkimi wstrzymać do Świąt. Myślałam, że będę miała trochę wsparcia, ale ostatnio męczy mnie moja mama. Wystarczy, że jej powiem, ze się wybieram do sklepu, to już się złości, że powinnam leżeć i dbać o ciąże itd., zupełnie jakbym tego nie robiła. W dodatku jest niezadowolona, że jeszcze nie powiedzieliśmy mojemu bratu, bo on nam powiedział od razu po pierwszym USG. Fajnie, tylko że on nie starał się długo o ciąże ani nie mieli żadnego zagrożenia.... Zresztą jakby nie było, mamy prawo sami zdecydować, kiedy chcemy powiedzieć, w końcu to nasze dziecko. Ale tradycyjnie dla mojej mamy najważniejsze jest, żeby mój brat się nie obraził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz