środa, 15 kwietnia 2015

27. tydzień

No i zaliczyłam pierwszy wyciek. Moje cycki nie dość, że zrobiły się wielkie, to zaczynają przeciekać. Byłoby super, gdyby to oznaczało, że są stworzone do karmienia i nie będę miała z tym żadnych problemów. 

Kolejny atak paniki za mną. W poniedziałek na wadze prawie dostałam zawału, jak się okazało, że przybrałam przez tydzień 3 kilogramy i tym samym osiągnęłam wagę męża. Serio, byłam przekonana, ze do takiej wagi dobiję co najwyżej w ostatnim tygodniu ciąży. Już w niedzielę miałam podejrzenia, że coś jest nie tak - wychodząc od koleżanki założyłam kozaki i wydawały się nagle o rozmiar za małe, i w stopie i w łydkach, ledwo się wcisnęłam. Po ważeniu zaczęłam mieć czarne wizje szpitala i odwołanego egzaminu. Całe szczęście, że we wtorek miałam kontrolę u gina, lekarka pocieszyła mnie, że to nic takiego i dostałam receptę na rajstopy uciskowe. To bardzo popularne w Niemczech, chyba wszyscy emeryci to noszą, szczególnie ci leżący - podobno zapobiega żylakom i obrzękom. No nic, będę chodzić jak typowa Oma, może chociaż za to żylaki mi odpuszczą... 

Tymczasem dziś ważenie i niespodzianka - kilogram mniej niż wczoraj! Mam nadzieję że to ta woda schodzi... Mam mocne postanowienie, ruszać się więcej i odstawić słodycze - ostatnio jadłam ich dużo za dużo. Zachcianki zachciankami, ale nie służy to ani mi, ani Małej, więc pora wziąć się w garść. 
A propos Małej... wczoraj miałam pierwsze KTG, ale mierzyli na razie tylko moje skurcze, bicia serduszka Małej nie było jeszcze słychać, za słaby sprzęt. I tak jej się nie podobało i kopała czujnik przez cały pomiar. A pozycję ma do tego doskonałą bo siedzi na moim pęcherzu, jakby medytowała. Mały rozrabiaka... Ma już ponad 900 gram i 33 cm wzrostu, kawał baby. Mam przeczucie, że będzie pulpecik przy porodzie, my z bratem też byliśmy dosyć papuśni. Za dwa tygodnie duże USG z pomiarami narządów itd. A w piątek zaczynam 3. trymestr! Nawet nie wiem, kiedy ten drugi zleciał....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz