wtorek, 6 października 2015

13. tydzień - zagadam mamę!

13 tygodni i kalendarzowo dziś 3 miesiące skończone. Nel ma już (ręcznie mierząc) 61 cm, , nosi już niektóre ciuszki na 68 cm. Od weekendu się niesamowicie rozgadała, ciągle coś tam mówi, oczywiście są to póki co dźwięki typu "uu, grrr, aj" ale z intonacją godną prawdziwego mówcy. Uwielbia jak się z nią rozmawia. Najpiękniejsze chwile są wtedy, kiedy mnie widzi po przebudzeniu i się śmieje. Po prostu serce się rozpływa... Gorzej, że w nocy też tak reaguje i potrafi się śmiać w głos przy zmianie pieluszki o 4 nad ranem. Cóż, tatuś nie ma do niej pretensji, w końcu córeczka tatusia :). Generalnie jest kochana i mało płacze, czasem wieczorami marudzi, jak popołudniowa drzemka odpadnie. Nauczyłam się, że odpowiednia ilość drzemek jest niezbędna do utrzymania jej w dobrym humorze. Najważniejsze, żeby ją położyć, jak tylko widać zmęczenie. Paradoksalnie, jak jest za bardzo zmęczona, to jest ryk i problem z zasypianiem. Aha, i w wanience w tym tygodniu zaczęła fikać nóżkami aż miło! I nawet czasem nie płacze przy wyciąganiu ;).

Leżąc na brzuchu, głowę podnosi już niewiarygodnie wysoko, jak jest wyspana to czasem aż na wyprostowanych rączkach. Codzienne ćwiczenia się opłaciły, już coraz bardziej to lubi i widać, że nie sprawia jej już to takiego wysiłku. Potrafi się np. uśmiechnąć czy obraca głowę na boki powoli. 
Nóżki fikają jak szalone, najczęściej przy brzuszku, więc zmienianie pieluch robi się trudniejsze. Pomagają literki zawieszone nad przewijakiem, Nel je uwielbia. A propos przewijania, w tym tygodniu już tylko pieluszki rozmiar 3!

Wreszcie też przekonała się do maty,  ale nie zawsze i nie na długo da się na nią położyć. Ulubione zabawki to nadal karuzelka i literki nad przewijakiem.
U dermatologa dowiedziałam się, że Mała ma wrażliwą skórę, ale nie jest to dzięku Bogu AZS ani nic poważnego. Dostałam emulsje Physiogel, smaruję nią dwa razy dziennie i jest lepiej. Powoli wygrywamy też walkę z ciemieniuchą. Niestety wróciło poranne prężenie, czasem nawet z płaczem, czyżby organizm się przyzwyczaił do probiotyku?

W piątek czeka nas długa droga, jedziemy do Polski. W sobotę też cały dzień w drodze, bo idziemy na wesele. A za tydzień chrzciny. Zobaczymy, jak ten mój maluch zniesie takie zmiany, ja oczywiście panikuję. Na wesele zabieramy ją ze sobą i moją mamę do opieki, nie potrafiłabym na ten moment ją zostawić z kimś na tak długo. Taka się kwoka ze mnie zrobiła..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz