czwartek, 29 października 2015

Matka nowoczesna internetowa

Ostatnio znajoma zaskoczyła mnie stwierdzeniem, że jestem już doświadczoną mamusią. Rozbawiło mnie to trochę, ale jednocześnie skłoniło do refleksji, jaką matką właściwie jestem? Ano nowoczesną. Internetową. Która chce zrobić absolutnie wszystko, żeby jej dziecko rozwijało się najlepiej, jak to możliwe. I dlatego czytam wiele rożnych stron i książek, które mają mi w tym pomóc. Oczywiście hafija, dzieci są ważne, srokao, "W Paryżu dzieci nie grymaszą", "Język niemowląt" i Soersów. W środku nocy potrafię wymienić filary rodzicielstwa bliskości z pamięci. Nauczyłam się już, że karmienie piersią jest absolutną podstawą dla świadomych matek, najlepiej do drugiego roku życia. Bez herbatek czy nawet wody do skończonego pół roku życia, co niezmiennie wywołuje oburzenie u wszystkich ciotek. I że wprowadzanie pokarmów to tylko BLW, bo wtedy dziecko wyrasta na smakosza i nie marudzi przy jedzeniu, jak dorośnie.

Moje dziecko ma matę edukacyjną, leżaczek-bujaczek, pozytywki, karuzelkę i pierdyliard zabawek rozwijających. Niedługo dojdzie specjalne kółko do pływania w wannie, żeby się lepiej rozwijało ruchowo. Kosmetyków używamy tylko bez parabenów, PEGów i takich tam.
Czy jesteś wystarczająco edukacyjna, owieczko?
Nie pozwoliłam jej kupić chodzika, bo to źle na stawy wpływa. Jak będzie stawiać pierwsze kroki to w Attipasach, a wszystkie jej plastikowe zabawki są bez BPA. Na każdym etapie jej rozwoju, przy zakupie każdego gadżetu, sprawdzam najpierw opinie, wpisy, recenzje tych bardziej doświadczonych matek. Nic na to nie poradzę, lubię być dobrze przygotowana. Z wiedzą, którą zgromadziłam podczas starań o lekach i metodach, mogłabym już otworzyć własną praktykę.

I tylko czasem przechodzi mi myśl przez głowę, że to za dużo. Że dzieci mojej kuzynki od 3. miesiąca dostawały jedzenie z talerza rodzica, wstępnie przeżute lub rozgniecione, nawet o zgrozo! rosołek, a jakoś wcinają aż miło. Znam mnóstwo dzieciaków na butelce, wychowanych bez chusty i uczących się chodzić w chodzikach i twardych bucikach, które fantastycznie się rozwijają. I w głębi duszy wiem, że to wszystko tak naprawdę nie ma znaczenia, bo dla dziecka najważniejsza jest miłość rodzica, a nie styl rodzicielstwa. Sama zresztą w chuście noszona nigdy nie byłam, nawet nie spałam z rodzicami w łóżku, jedzenie też dostawałam wcześniej niż po 6. miesiącu. Byłam karmiona piersią, ale miałam też smoczek, a kaszę dostawałam w butelce. I nie kolidowało to ze sobą. A kontakt z rodzicami mam fantastyczny. I to jest moim zdaniem to, co pozwala najlepiej ocenić, jak ktoś się wywiązał z roli rodzica. Więc idę wycałować mojego bąbla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz